poniedziałek, 14 marca 2011

dolina krzemowa


dziś rano gdy siedziałem
w krótkim błysku
ulotnej mysli
wielkie miasto ujrzałem
piękne, szkliste
i wysoko strzeliste

całe czyściutkie
ze ziarnka piachu
się nie znajdzie
a ludzie spokojnie
ni to z uśmiechem
ni to ze smutkiem
gejszowskim drobnieniem
szli to tu to tam
i tylko jednostajny
szum słychać było
zadnego gwałtu
syren czy alarmu.

hmm? sie skrzywiłem
spojrzałem na siebie
jak ja tam wejdę
żuull jeden?
buty zabłocone
piach we włosach
i brodzie.
bowiem niegolony
bez bagazu i kasy
i tylko z cegłą w dłoni.

no ale trzeba
więc ide
otwarcie nie mogąc
kanałem się cisnę
to nie jest dziwne
bo jakkolwiek z wierzchu
byłoby czysto
to zawsze jest wejście i wyjście
mój brat Mikołaj tez kanałami
się ciśnie by drobiazg jakiś dać.
lecz ja cielesny tak nie mogę
i dołem stety muszę.

no koniec dobrego
kanał się kończy
podnosze właz
wyciągam się
na ulicę
scieram z butów brud
i chowam chusteczkę
aanuż się przyda.

czmychnąłem za filar
i patrzę...
jak na kazdym rogu
policjant?
nie? to strażnik miejski
który pilnuje
by nikt nie urągał miastu
i nie wychylał się ani o jotę
i szedł zgodnie z wytyczną
lub paragrafem.
normalnie!!!
światynie zobaczyłem!
brachu!

chowając się za tym filarem
na którym 10 postępowań
wykuto na blachę
zmroziło mi to serce
i zaniemówiłem.
więc zamiast rzucić
w ten ołtarz stalowy
albo zerwać dla paru zet
na złomie
połozyłem swój dar.. poniżej
cegłe, którą wniosłem
i na której szlak wyjścia
na prędce pazurem wyryłem.

tam tez napisałem
ze miasto to
choć wielkie i wspaniałe
jest jedynie
krzemowym scalakiem
z zerojedynkowym szlakiem
i nie ma w sobie życia
choć... niby zyje!
bo się w nim
trybik za trybikiem porusza
a to dzięki róznicy jaką
napięcie sobą wymusza
i w sumie to nic wielkiego
ot bateryjka... choć duza.
jednak to w niej mnogość ludu
który własnymi recami
to ustrojstwo zbudował.
choć z początku było im pięknie
i była wolność moze nie słowa
a poglądów chociażby.
jednak w końcu zamienił im stryjek
na bata własnego i ten kijek
a na buśki filterek im pozakładał
by w niego pluli, a nie na ulicę
i tym samym własnych ideologi
po kontach nie szerzyli i bokiem
ktoś pręta w trybiki nie włożył
walczac o władzę nad miastem
jak świat szerokim

I jedyne co im zostawił,
to myśl wiodącą,
ze sa narodem wybranym
ze w nich
jest jedynie
moc i życie
a jesli nie w nich
to w mieście
ich chwały
UUuuuu.....
a to dla mnie...
dziadka piaskowego
niestety schemat powielany.
postoje więc z dala
i powiem dziękuje
za wasze dobre rady.
i nie chce jak wy
być wielki
dzieki tej mocy
i wole pozostać
mały

i jak tą przygodę przeżyłem?
ano wzięło mnie czterech
nie tylko pod pachy
i z tej restauracji
na wyjazdówkę wylali.
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz