czwartek, 10 marca 2011

kto biegnie niech moze na chwilę przystanie

pośród różnych wyznań jedno uznałem za godne przyjęcia i Jego niewolnikiem się stałem
bowiem gdy szukałem fundamentu na którym mogłem swoje całe życie oprzeć
to owszem jest duzy wybór i wielki. Lecz wszędzie pośród półek największych choć także i mniejszych
nigdzie nie znalazłem aby to Bóg jako sługa do mnie przyszedł, i On mnie dawał siebie
a nie żebym ja Jemu na tacy nosił.
choć to z wierzchu na moją niewolę wygląda to On obsługuje mnie tu na ziemi i traktuje jak miłego sobie brata.
nie patrzy ze w dziesiątkę nie trafiam, i śmieje się ze mną gdy orła zaliczę, płacze gdy płaczę, pomaga dźwignąć gdy sam na twarz ze zmeczania padam. Pokazuje mi tez, ze właśnie bez mnogości słów moze być zycie najpiekniejszą modlitwą, pogodzoną z uczynkiem.
Więc gdziekolwiek jestem, tam i On, tak jak przy każdym kto szuka, to już ma, a On nie błądzi.
jest napisane że zanim zły zasiał On wcześniej zasiał swoje. Dbając o to, dbajmy jak On o nas, co sobą gdy przyszedł ukazał. Czy świat też tak w podobieństwie nie uczy, by zacząć od siebie, by pokonać zło w sobie, tylko ze inną miłością, nie tak Panować jak nasz Ojciec i Syn w niebie, a miłością jedynie do siebie samego.
Ani nasz Pan ani jego odwieczny wróg nie są rozdwojeni, tylko my sami jesteśmy rozdarci na dwoje.
i widzimy to gdy płaczemy.

to i ucałujcie starego człowieka by się nie bał krzyza i wierzył, choć go opuści Duch na chwilę to zmartwychwstanie w nowym jak Syn Umiłowany.
a ja niestety bałałem się i zostałem wbity w granice, gdzie troszkę widzę jedno królestwo i drugie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz